Nowy rok przyniósł ze sobą bardzo udany, trzeci krążek Lotus Thief. Amerykańska grupa dotychczas dała o sobie znać solidnymi Rervm i Gramarye utrzymanymi w post-black metalowych klimatach. Oresteia to płyta nagrana w pięcioosobowym składzie, naznaczona delikatnymi zmianami w proporcjach muzycznej ekspresji.
Mamy do czynienia z concept albumem opartym na trylogii antycznych tragedii autorstwa Ajschylosa. Historię morderstw w obrębie rodziny Atrydów zespół sportretował nastrojowymi utworami, w których black metalowa furia przegrywa ze snującymi się nieśpiesznie dźwiękami. Dominuje czysty głos wokalistki Bezaelith prowadzącej nas przez wszystkie etapy narracji, a samo brzmienie jest klarowne i miękkie nawet w ostrzejszych momentach. Nie oznacza to, że nie natrafimy na mocniejsze uderzenie czy też blackmetalowy krzyk. Dzieje się tak w otwierającym Agamemnon, rozbudowanym Libation Bearers czy wreszcie w zapadającym w pamięć Furies. Są to porywające fragmenty idealnie kontrastujące ze spokojniejszymi partiami, w którym pojawia się pianino, a także instrumenty smyczkowe.