Caligula's Horse to progresywno-metalowa grupa powoli przebijająca się do australijskiej czołówki w tym rodzaju cięższego grania. Od czasu wypuszczenia debiutanckiego Moments from Ephemeral City dała się poznać szerszej publiczności występując z takimi sławami jak Opeth, Pain of Salvation, Mastodon czy też The Dillinger Escape Plan. 15 września światło dzienne ujrzał czwarty już album w dorobku formacji. In Contact przynosi ze sobą dziesięć zróżnicowanych kompozycji przepełnionych wybuchową mieszanką djentowych łamańców równoważonych przestrzennością, morzem wpadających w ucho melodii, a także balladowymi fragmentami z folk-rockowym posmakiem.
Kilkukrotne przesłuchanie płyty daje nam wyczuć, że Australijczycy duży nacisk kładą na zbilansowanie elementów, z których składa się ich twórczość. Widać to szczególnie po układzie utworów. Płytę rozpoczyna energetyczna kompozycja Dream the Dead, pełna rytmicznego szaleństwa oraz rozpędzonych progresywnych solówek. Wraz z kolejnymi nagraniami środek ciężkości przesuwa się na inny plan, czego kulminację odnajdziemy w bardzo udanym, spokojnym Capulet, okraszonym spokojnymi partiami gitary akustycznej, nieśpiesznymi klawiszowymi plamami i delikatnym głosem wokalisty Jima Greya. Rozpędzona progresywna machina pracuje na pełnych obrotach w dwóch ostatnich utworach – świetnym The Cannon's Mouth i prawdziwym kolosie, czyli piętnastominutowym Graves, zaskakującym pod koniec saksofonowym zwieńczeniem. Dzięki dużemu zróżnicowaniu płyta może spodobać się zarówno zwolennikom technicznych zakrętasów jak i sympatykom wpadających w ucho melodii.